wtorek, 18 lipca 2023

Makabryczne ceremonie

Wybory z lutego l555 roku są korzystne dla Kalwina, szczególnie dzięki wzrastającej presji nowych mieszczan obcego pochodzenia. Czterej nowi syndycy popierają go i stronnicy Kalwina biorą górę nad Dziećmi Genewy Perrina. Czy stronnicy tego ostatniego podniosą na powrót głowy? Czy uda im się dzięki przewrotowi odzyskać władzę, która się im wymyka? Kłótnia toczy się w radosnym miesiącu maju. W czwartek 16 wybucha wielki „tumult i bunt" przeciw syndykowi Henrykowi Albertowi. Wyciągnięto miecze z pochwy.

Wielu mieszkańców budzą krzyki: „Wstawajcie, wstawajcie, mordują w Mollard". Perrin dopuszcza się czynu niewybaczalnego: wyrywa z rąk syndyka Piotra Bonny laskę, insygnium jego urzędu. Ten gest symboliczny i zdradziecki przybiera pozory zamachu stanu. Nieszczęsny Perrin w kilka dni później salwuje się ucieczką wraz z Filibertem Berthelierem.

Po incydentach z 16 maja 1555 roku Kalwin wzywa do represji. Woła publicznie:

„Pojawią się tacy, którzy skarżyć się będą, skoro tylko zaczniemy mówić o sprawiedliwości, że łakniemy krwi, że to jedynie okrucieństwo [..,] I nic tylko szubienicznicy będą tak mówić, ci, których winy i zbrodnie są oczywiste, lecz i ich poplecznicy z tawerny, którzy udają kaznodziei. O, będą oni umieli powoływać się na miłosierdzie i ludzkie uczucia, i zdaje im się, że nie będę szczędził krwi, z której oni uczynią wino, jakie chłepcą bez miary i rozumu. Ale takie bluźnierstwa dotykają Boga, a nie ludzi."

Oczywiście, widok zła nasuwa pytanie o grzech, który przeczuwa się w samym sobie. Lecz po to tylko, by chwalić Pana za ocalenie. Czy Kalwin mówi o sobie, czy też może wprowadza na scenę postać skruszonego grzesznika, gdy woła w jednym z kazań z tego okresu: „Z natury nie jestem wcale lepszym od tych, którzy — jak widzę — we wszystkim są przeciwni Bogu"? I dalej: „Byłem raczej Jego wrogiem śmiertelnym, ani jeden z moich nerwów nie chciał się Mu podporządkować, ale pełen byłem pychy, pełen złośliwości, pełen zarozumialstwa i diabelskiego uporu, by opierać się Bogu i pogrążać w śmierci wiecznej."

W poniedziałek 3 czerwca 1555 wydano wyrok zaoczny: Perrin (jeśli uda się go schwytać) skazany zostaje na „obcięcie prawej dłoni, którą zamierzał się na laski syndyków". Jego wspólnicy i on sam mają ponadto zostać ścięci.

Następnie "głowy i rzeczoną dłoń przybije się do szubienicy, a ciała rozetnie na cztery części" . Ten sam wyrok zapada na dwóch braci Comparet. Skazanych na „ucięcie głów i poćwiartowanie ciał". Klaudiusz Galloys ma zaś nieść pochodnię i błagać zmiłowania. Nic będzie mógł odtąd nosić miecza i razem z Girordem Thomasem wystawi się go na widok publiczny w „kołnierzu"(rodzaj pręgierza), w dwóch różnych miejscach w mieście.

Winni, z wyjątkiem tych, którym udało się zbiec, zostają straceni. Kronika genewska zachowała wspomnienie z tych makabrycznych ceremonii tak szokujących dla naszej dzisiejszej wrażliwości. Któż by powiedział, że Genewa stanie się kiedyś jedną ze stolic humanitaryzmu?"

”Pozbawiono głów jednego po drugim czterech z tych buntowników, obydwu Comparetńw w odstępie dni piętnastu; po ścięciu poćwiartowano ich ciała, a szczątki każdego rozwieszono, na szubienicach osobnych, podle czterech rogatek miejskich, głowę każdego z nich razem z ćwiartką innego; jedną zawieszono w pobliżu mostu Anie, by mogli ja każdego dnia oglądać, jeśli taka była ich wola. jego kompani, którzy chadzali codziennie do gospód na rzeczonym moście. Ćwiartkę jednego i głowę drugiego zaniesiono na tamtą stronę Rodanu i powieszono na krańcach Genewy, gdzie, jak już rzekliśmy, nie jest wcale daleko od domu Pemna. aby spozierając na nich stale, zachował pamięć o swoich kompanach. [Franciszkowi] Berthelierowi i Bastardowi ucięto jeno głowy, nie ćwiartując ich ciał; głowa Bertheliera i jego ciało pozostawały na szubienicy, podobnie rzecz się miała z ciałem Bastarda, głowę jego jednakowoż przybito do krokwi na murze w Mollard i takie uczyniono mu epitafium:

Po sromotnej swojej klęsce
(Niż Bóg mu ważniejszy człek
Swego wodza Klod genewczyk
Kazał przybić w miejscu tem.

Franciszek Daniel Berthelier, brat Filibena. figuruje wiec pośród ofiar represji. Kalwin rozpętuje przeciw nim kampanię jesienią. Wspomina o "sługach szatana", których „rozmaite sekty" zakłócały spokój w Genewie od osiemnastu lat. Aluzja dotyczy obecności tamże anabaptystów w roku 1537, skupionych wokół Hermana Gerbihan i Audry'ego d'Anglen. Usprawiedliwia ona także surowość wyroku wydanego przeciw zwolennikom Pemna:

„Ci, którzy nie naprawiają zła, kiedy mogą to uczynić i gdy urząd przez nich sprawowany ich do tego zobowiązuje, są winni. Podobnie jak kaznodzieja, który zataja panoszące się występki, z całą pewnością jest zdrajcą, gdyż winien stać na straży i napominać tych, którym grozi zatrata. Jeśli więc pozwalam się krzewić złu świadomie lub przez niedbałość, skazuję się oto sam jako pierwszy. Także gdy ci, którzy dzierżą miecz sprawiedliwości, z należną surowością nie poskramiają błędów, sprawiają, że gniew Boży wisi wciąż nad nimi."


Fragment pochodzi z książki:
Jan Kalwin; Bernard Cottred, PIW, Warszawa 2000, s.212- 214


Błędy kalwinizmu - kontynuacja

Błędy kalwinizmu
- Interpretacja Listu do Rzymian 9-11 w jego kontekście oraz innych tekstów


Część pierwsza cyklu, w którym Dr. Jerry L. Walls na podstawie Pisma Świętego wyjaśnia błędy kalwinizmu. W tej części Paul Sloan tłumaczy kontekst niezbędny do poprawnego zrozumienia 9. rozdziału listu apostoła Pawła do Rzymian.



Część druga cyklu, w którym Dr. Jerry L. Walls na podstawie Pisma Świętego wyjaśnia błędy kalwinizmu. W tej części Paul Sloan kontynuuje wyjaśnie 9. rozdziału listu apostoła Pawła do Rzymian.





Część trzecia cyklu, w którym Dr. Jerry L. Walls na podstawie Pisma Świętego wyjaśnia błędy kalwinizmu. W tej części Dr. Walls i Paul Sloan omawiają szereg kluczowych fragmentów Nowego Testamentu dotyczących zagadnienia wybrania, jak Efezjan 1, Rzymian 8 i Jana 6.



poniedziałek, 17 lipca 2023

List do Rzymian - 9 rozdział i błędy Kalwina: Analiza intertekstualna

Charles Edward White
Profesor myśli i historii chrześcijaństwa
Spring Arbor University

Wprowadzenie

Wyjaśniając w dziele Institutio religionis christianae jak Bóg łaskawie ratuje ludzkość, Jan Kalwin twierdzi, że zbawia On ludzi całkowicie z własnego miłosierdzia i łaski oraz że wybrani nie mają podstaw do chlubienia się ich własnymi uczynkami. Twierdząc, że sama suwerenna łaska Boża jest powodem wybrania, Kalwin jest logicznie zmuszony przyznać, że suwerenność Boża jest również jedyną podstawą potępienia. Oczywiście Kalwin uważa tę ideę za odpychającą i postanowienie, według którego Bóg skazuje niektórych ludzi na wieczną karę, nazywa "strasznym" (okropnym). *1

Kalwin nie postuluje tej doktryny dlatego, że ona mu się podoba, ale dlatego, iż jego zdaniem Pismo Święte wyraźnie jej naucza. 21 rozdział trzeciej księgi Institutio... Kalwin poświęca na wyjaśnienie doktryny wybrania, twierdząc że Bóg przeznaczył niektórych ludzi do zbawienia, a innych na potępienie. Następnie broni tego twierdzenia w dwóch kolejnych rozdziałach. Odnosi się w nich do wielu fragmentów Pisma Świętego, ale punkt ciężkości w jego argumentacji stanowi 9 rozdział listu do Rzymian. W swoich komentarzach omawia także ideę predestynacji, zwłaszcza w komentarzach dotyczących Listu do Rzymian i Księgi Wyjścia; po raz kolejny Rzym. 9 i cytaty z Księgi Wyjścia w nim zawarte są centralnym punktem dyskusji. *2

Rozumienie tego rozdziału przez Kalwina odbiega od rozumienia niemal każdego pisarza we wczesnym Kościele, z wyjątkiem Augustyna z późniejszego okresu. *3 Chociaż Luter podzielał pogląd Kalwina, to jednak współczesny mu Erazm z Rotterdamu był mu przeciwny. *4 Autorzy od czasu Reformacji również podważali jego interpretację. *5 W XX wieku Karl Barth zacytował słowa Kalwina, ale powiedział, że są one prawdziwe jedynie “mitologicznie.” *6 Ostatnio świat nauki w dużej mierze porzucił interpretację Kalwina, wraz z trzema najbardziej poważanymi dziś komentatorami odrzucającymi niektóre lub wszystkie jego poglądy. *7

Niedawno analiza intertekstualna dała nam nowe narzędzia do oceny jego wniosków. *8 W oparciu o te narzędzia stwierdzamy, że rozumienie Rzymian 9 przez Kalwina naznaczone jest pięcioma różnymi błędami.

Owe pięć błędów Kalwina znajdujemy w jego objaśnieniu Listu do Rzymian 9:6-24. Po pierwsze, z wersetów 6-13 Kalwin wnioskuje, że zarówno Ismael, jak i Ezaw są potępieni; po drugie, na podstawie wersetów 14-15 stwierdza, że Bóg w swoim charakterze jest arbitralny; po trzecie, z wersetów 16-18 Kalwin wywodzi, że Bóg całkowicie kontrolował faraona i uczynił go nieposłusznym wobec Jego rozkazów; po czwarte, na podstawie wersetów 19-20 Kalwin utrzymuje, że nikt nie może odnosić Bożego zbawienia oraz potępienia do obiektywnego standardu sprawiedliwości; i po piąte, Kalwin uważa, iż wersety 21-24 nauczają o Bogu stwarzającym niektórych ludzi w wyraźnym celu potępienia ich. W rzeczywistości żadna z tych koncepcji nie występuje w 9 rozdziale Listu do Rzymian. Kalwin widzi je tam wyłącznie z powodu rozmaitych egzegetycznych błędów, które popełnia z powodu niezrozumienia intertekstualnego zastosowania Starego Testamentu przez Pawła.

Ocena egzegezy Kalwina w świetle analizy intertekstualnej ujawnia, że Kalwin błędnie zrozumiał użycie przez Pawła tekstów Starego Testamentu według czterech z siedmiu zaproponowanych przez Haysa testów. Kalwin zaczyna dobrze, przechodząc trzy pierwsze testy analizy intertekstualnej. Pierwszym testem jest dostępność: dla Pawła i jego czytelników Pismo Święte było Pismem cytowanym w języku hebrajskim lub z Septuaginty, więc autorytet cytowanych tekstów jest bezdyskusyjny. Oczywiście Kalwin nie miał problemu z tym testem. Drugim testem jest objętość: ponieważ Paweł cytuje te teksty, dla Kalwina czy kogokolwiek innego nie ma wątpliwości, które teksty są cytowane. Trzecim testem jest powtarzalność: w Liście do Rzymian i pozostałych listach Paweł cyklicznie odnosi się do Abrahama, do doświadczenia Wyjścia i cytuje Izajasza, ukazując jak ważne są te fragmenty Pisma Świętego w jego [Pawła] zrozumieniu planu Bożego. Także tutaj Kalwin rozumuje jak Paweł, ponieważ bardzo ceni te fragmenty. Jednak po tym dobrym początku Kalwin zaczyna się potykać odnośnie pozostałych czterech testów.

Pełny tekst opracowania znajduje się na stronie:
http://www.ulicaprosta.lap.pl/new/pdf/ksiazki/Kalwin_i_Rzymian_9-analiza_intertekstualna.pdf


Przypisy:

1. John Calvin, Institutes of the Christian Religion, John T. McNeill, ed. (Philadelphia: The Westminster Press, 1960), 3.23.7, str. 955. W tym fragmencie Kalwin odnosi się konkretnie do dekretu Boga, że upadek Adama nieodwracalnie pogrążył w wiecznej śmierci tak wielu dorosłych, wraz z ich potomstwem już w wieku niemowlęcym. Wydaje się jednak jasne, że Kalwin ma na myśli szerszą ideę potępienia, gdy używa tego przymiotnika.


sobota, 15 lipca 2023

Dlaczego sprawa Serweta jest zasadnym argumentem przeciw kalwinizmowi

Kiedy z dumą nosiłem etykietkę „kalwinisty”,  szczerze mówiąc niewiele wiedziałem o francuskim Reformatorze Janie Kalwinie i jego własnych pismach. Ta etykietka była po prostu  skrótowym przedstawieniem moich poglądów soteriologicznych. Kiedy nie- kalwiniści  wspominali o Michale Serwecie [właściwie Miguel Servet, 1511-1553] - pewnym człowieku  zabitym pod rządami Kalwina w Genewie za brak zgody w kwestiach doktrynalnych - po prostu ich lekceważyłem. Uznawałem, że unikają argumentów biblijnych na rzecz ataków ad hominem na dawnego, martwego teologa, który miał niewiele wspólnego z właściwymi doktrynami.

Podejrzewam, że wielu współczesnych kalwinistów tak właśnie traktuje ten problem.
Mogą oni przyjąć lub odrzucić etykietkę „kalwinista”, a może nawet woleliby zmienić ją
na rzecz określeń takich jak „reformowany” lub zwolennik systematyki „TULIP”, „suwerennego wybrania” lub „doktryn łaski”. Zazwyczaj kalwiniści postrzegają personalne  argumenty na temat okrutnego traktowania dysydentów przez Jana Kalwina jako odwracanie uwagi od biblijnych doktryn, które są dla nich istotne.

Szczerze mówiąc, kalwiniści mają tutaj rację. Jeśli nie-kalwinista nie jest skłonny w pełni zbadać biblijnych doktryn soteriologicznych proponowanych przez kalwinistę, to tak naprawdę nie ma podstaw do uderzania w twórcę tej teologii systematycznej. Fakt, że Jan Kalwin traktował innowierców w grzeszny sposób, nie dowodzi, że soteriologia kalwinistyczna jest błędna.

(Swoją drogą, Jan Kalwin uważał torturowanie i zabijanie wyznawców fałszywych doktryn za uzasadnione. Jest to udokumentowany fakt. Dokumentacja znajduje się pod TYM LINKIEM) *1

Jednakże, jeśli kalwinista wkracza na arenę w obronie działań Jana Kalwina, wówczas nie-kalwinista ma pełne prawo do przedstawienia tych zarzutów w całej pełni i poddania ich pod rozwagę. Na przykład, widziałem wielu kalwinistycznych biblistów argumentujących, że Jan Kalwin „żył w innych czasach” i musimy zrozumieć, że „był dzieckiem swojej epoki", ponieważ „ten rodzaj surowego traktowania był powszechnym przekonaniem i praktyką chrześcijan w  XVI wieku”.

W rzeczywistości było to powszechne przekonanie i praktyka Reformatorów kalwinistycznych z XVI wieku, a nie reformatorów chrześcijańskich w ogóle. Innymi słowy, surowe traktowanie  osób o innych poglądach było bardziej powszechne wśród tych, którzy uznawali systematykę TULIP.

Balthazar Hubmaier i większość anabaptystów ery Reformacji nauczali, że nawet ateistom (a cóż dopiero chrześcijanom o odmiennych przekonaniach doktrynalnych) należy okazywać łaskę, ponieważ Bóg okazał ją nam.

Ponadto argumentacja, że po prostu tak wtedy było, ignoruje samych oponentów Kalwina. Na przykład, jak dowiadujemy się z linku cytowanego powyżej:

* W latach 1542-1564 miało miejsce 76 banicji. Całkowita populacja Genewy wynosiła wówczas 20 000 mieszkańców. *2

* Pasierbica i zięć Kalwina znaleźli się wśród skazanych za cudzołóstwo i straconych.

* W Genewie religia i moralność nie pokrywały się ze sobą całkowicie. Dostępna dokumentacja Konsystorza [zgromadzenia – przyp. tłum.] z tego okresu ujawnia wysoki odsetek nieślubnych dzieci, porzuconych niemowląt, przymusowych małżeństw i wyroków śmierci.

* W jednym przypadku dziecko zostało ścięte za podniesienie ręki na rodziców. (zgodnie ze starotestamentowym prawem Mojżeszowym Kalwin uważał, że kara śmierci i egzekucja zbuntowanych dzieci oraz cudzołożników jest biblijna).

* W okresie 17 lat, kiedy Kalwin rządził w Genewie, w mieście odnotowano 139 egzekucji.

Tak oto stroi się w „szatę Chrystusową” torturę i podłość

Przywołam postać Sebastiana Castelliona

Jego Traktat o heretykach z roku 1554 budzi najwięcej emocji w chwili gdy popiół ze stosu Serweta dymił jeszcze w sumieniach ludzi, a okolice Genewy, Bazylei, Strasburga i Neuchatel były siedliskiem różnych, zwalczających się grup religijnych,  napisał traktat o heretytkach.  Autor przeciwstawia tu ewangeliczną etykę, próżnej nauce teologów.

Napisał w nim: „Nie istnieje choćby jedna sekta, która by nie potępiała wszystkich innych i nie rościła sobie prawa do wyłącznego panowania. Wszystkie nieszczęścia wynikają z tej właśnie próżności. Stąd wygnania, stąd więzienia, stąd stosy i krzyże i bolesny widok codziennych mąk.”

Historyk Bernard Cottret wtrąca: Okrucieństwo  to samo w sobie jest bezużyteczne, gdyż żadnym sposobem nie można było przeciąć owych nie kończących się sporów, o rzeczy ciągle jeszcze nie znane, roztrząsane przez tyle już wieków, jednak dotąd w pełni nie rozstrzygnięte. Tak oto stroi się w „szatę Chrystusową” torturę i podłość.

Sebastian Castellion kontynuuje „Ze wszystkich sekt (które są dzisiaj niezliczone) nie ma prawie żadnej, która by innych sekt nie uważała za heretyckie, tak iż jeśli w tym mieście lub okolicy jesteś prawowierny, w najbliższej wezmą cię za heretyka, wskutek czego, jeżeli ktoś chce się dzisiaj utrzymać przy życiu, z konieczności musi mieć tyle wyznań wiary oraz tyle religii, ile bez mała jest miast lub sekt, podobnie jak ktoś, kto podróżuje po krajach, musi raz po raz zmieniać monetę, ponieważ ta, która tutaj jest dobra, gdzie indziej nie ma wartości, chyba że jest ze złota." Przedmowa francuska do jego traktatu podejmuje tę samą myśl: „Byłoby lepiej pozostawić przy życiu stu, a nawet tysiąc heretyków, niż z powodu podejrzeń o herezję zabić prawego człowieka."

Fragmenty pochodzą  z książki
Jan Kalwin; Bernard Cottred, PIW, Warszawa 2000

 

piątek, 14 lipca 2023

Zagadka kalwinizmu

Kalwinizm, od mojego pierwszego zetknięcia się z jego naukami i praktykami, aż do dziś, nie przestał być dla mnie zagadką. Właściwie, to im więcej o nim wiem, tym bardziej jestem zdumiony. Kilku jego zwolenników powiedziało mi, że jestem zbyt tępy, by pojąć jego nauki. Nie czuję się urażony tym oskarżeniem, lecz uważam, że stawia mnie ono w dobrym towarzystwie. Dave Hunt, jeden z najbardziej inteligentnych ludzi, jakich kiedykolwiek znałem, został kiedyś oskarżony przez dwóch młodych kalwińskich pastorów o to, że „nie jest w stanie” zrozumieć kalwinizmu (czyli jest na to zbyt głupi) - głównie dlatego, że nie zna greki i hebrajskiego.


Dave odpowiedział im w sposób łagodny, a zarazem celny, że ich własna, stosunkowo krótka edukacja w zakresie greki i hebrajskiego jest ledwie porównywalna ze znajomością tych języków przez chrześcijan z pierwszego wieku. Jednak znajomość tych języków nie dawała wczesnym wierzącym żadnej przewagi, gdy chodziło o życie według Pisma Świętego, ponieważ duża część Nowego Testamentu została napisana, by poprawić ich błędy.

Ten artykuł nie jest jednak tekstem apologetycznym w stosunku do kalwinizmu. Dave i inni pisaliśmy już wielokrotnie, krytykując ten system przekonań, więc każdy zainteresowany może z łatwością ocenić, jak to wygląda z ich perspektywy. Jeśli nie jesteście zaznajomieni z doktrynami kalwinizmu, to nasze obszerne materiały źródłowe, od książki Dave'a What Love Is This? do mniejszych książek i broszur, są pełne pomocnych informacji.

Tutaj przedstawiam jedynie pewne przemyślenia z okresu wielu lat, które są dla mnie niepokojąco zagadkowe i jeszcze nie usłyszałem ich rozsądnego wyjaśnienia poza stwierdzeniem, że „Boże drogi, środki i myśli górują nad moimi”. Z pewnością tak jest, chociaż Bóg mówi: „Chodźcie teraz, a rozsądźmy” i dał nam swojego Ducha Świętego, aby pomagał nam, jeśli czegoś nie rozumiemy (Iz. 1:18; Jan 16:13; 1Kor. 2:14). Mimo to, poniższe myśli dotyczą spraw, które są dla mnie szalenie kłopotliwe.

Dorastając jako katolik, uczęszczając do katolickiej szkoły podstawowej, katolickiej szkoły wojskowej i katolickiej szkoły średniej, byłem dość poważny i znałem swoją religię. Zaliczałem się do ludzi postrzeganych jako „pobożni katolicy” czyli traktowałem swoją religię poważnie. Jednym z najbardziej cenionych katolickich "świętych" był święty Augustyn. Uczono mnie, że był on ojcem i doktorem (nauczycielem) Kościoła katolickiego. Zainspirował niektóre - i potwierdził wszystkie - główne dogmaty rzymskiego katolicyzmu. Wierzył i nauczał o rzeczywistej obecności Chrystusa w chlebie i winie podczas Mszy Świętej; o tym, że Msza Święta, w tym Eucharystia, była ciągłym składaniem ofiary Jezusa; o tym, że chrzest jest absolutnie konieczny do zbawienia; o tym, że Maryja była bezgrzeszna i była wieczną dziewicą; o tym, że apokryfy należą do kanonu Starego Testamentu; o tym, że papieże byli wypełnieniem sukcesji apostolskiej; o tym, że Chrystus nie będzie dosłownie królował na ziemi przez tysiąc lat i o tym, że cała władza duchowa spoczywa w kościele rzymskokatolickim. Odnośnie tego ostatniego punktu Augustyn napisał: „Gdybyś znalazł kogoś, kto jeszcze nie wierzy w ewangelię, co byś mu [Mani] odpowiedział, gdy powie: >>Nie wierzę<<? Zaiste, sam nie uwierzyłbym w ewangelię, gdyby autorytet Kościoła katolickiego nie poruszył mnie do tego” (Przeciw listowi Maniego zwanemu „Listem podstawowym, Fundamentem” 5:6). Jeśli istnieje jakakolwiek wątpliwość, że „święty” Augustyn był na wskroś katolicki, to musi być ona produktem myślenia życzeniowego lub niezbyt uczciwym usprawiedliwieniem poparcia dla teologii reformowanej.
Dlaczego katolicyzm Augustyna stanowi zagadkę? Kalwińscy protestanci, ci którzy protestują przeciwko kościołowi rzymskiemu, w tym sam Jan Kalwin, darzyli i nadal darzą Augustyna czcią graniczącą z bałwochwalstwem. Kalwin nazwał go „świętym ojcem” w swoich Instytucjach religii chrześcijańskiej i cytuje go ponad 400 razy. Kalwinista Francois Wendel przyznaje, że „w kwestiach doktrynalnych [Kalwin] czerpie od Augustyna całymi garściami” (TBC 7/12). W książce What Love Is This? Dave Hunt wskazuje na wielkie pochwały Augustyna głoszone przez czołowych kalwinistów: „Jeden z największych umysłów teologicznych i filozoficznych, jakie Bóg kiedykolwiek uznał za stosowne dać swojemu kościołowi” (Talbot i Crampton, cytowani w Dave Hunt, What Love Is This? [Bend, OR: The Berean Call, 2006], 56). „Największy chrześcijanin od czasów Nowego Testamentu (…) największy człowiek, jaki pisał po łacinie” (Souter, cytowany w Hunt, What Love Is This?, 56). „[Jego] praca i dzieła przyczyniły się do propagowania zdrowej doktryny i odrodzenia prawdziwej religii bardziej, niż praca i dzieła któregokolwiek z jemu współczesnych (Rice, tamże). Są to wypowiedzi osób reprezentujących system religijny, który historycznie sprzeciwiał się Kościołowi rzymskokatolickiemu - przynajmniej tak się powszechnie uważa.

Jeśli to samo w sobie nie jest zadziwiające, zastanówmy się: Jedna z szacownych ikon kalwinizmu B. B. Warfield, szef szkoły biblijnej Princeton, twierdził, że Augustyn był zarówno założycielem rzymskiego katolicyzmu, jak również reformacji (Warfield, tamże, 59). Aby zrozumieć takie stwierdzenie, trzeba czegoś więcej niż twórczej wyobraźni.
     
Zawołaniem reformatorów było hasło Sola Scriptura, co oznacza, że tylko Biblia ma być autorytetem chrześcijanina we wszystkich sprawach wiary i praktyki. Trudno się z tym nie zgodzić. Jednak, choć między innymi Kalwin i Luter machali tym sztandarem, nie żyli zgodnie z jego ważną prawdą. Zachowali z poprzedniego wyznania pewien bagaż, którego nie ma nawet w Słowie Bożym, a nawet jest z nim sprzeczny. Zachowano na przykład chrzest niemowląt, stwierdzając, że dzięki niemu dzieci stają się chrześcijanami i otwiera on drzwi do nieba. Rytuał chrztu, zamiast być publiczną deklaracją identyfikacji z Chrystusem, wiązał się z usunięciem grzechów i udzielał duchowego odrodzenia. Kontynuowali też klerykalizm, nadając szczególną władzę swoim księżom. Wypchnęli Chrystusowy obrzęd komunii daleko poza biblijne instrukcje. Stała się on skutecznym sakramentem z jego świętymi elementami. Mogła być udzielana tylko przez duchownych, a nie jako prosty akt sprawowany przez wszystkich wierzących na pamiątkę śmierci, pogrzebu i zmartwychwstania Chrystusa. W szczególności Kalwin kontynuował katolicką praktykę kościołów państwowych, w których świecki rząd Genewy popierał jego czasami zabójcze dekrety. Najwyraźniej, zasada Sola Scriptura została skutecznie porzucona przez tych, którzy twierdzili, że chcą zreformować rzymski katolicyzm. Jestem zdumiony i zasmucony, że tak poważne porzucenie Pisma Świętego jest pomijane przez kalwinistów.

Jest jednak znacznie więcej rzeczy, które mnie zadziwiają, a kalwińska nauka o predestynacji znajduje się na szczycie tej listy i zaraża całą resztę. Nie mogę pojąć, jak jakikolwiek biblijnie wierzący chrześcijanin mógłby zaakceptować kalwiński pogląd na predestynację i suwerenność Boga, który został zaczerpnięty przede wszystkim z dzieł „świętego” Augustyna. Kalwin oświadczył: „Mówię razem z Augustynem, że Pan stworzył tych, którzy - jak z pewnością przewidział - mieli pójść na zatracenie, a uczynił to, ponieważ tak chciał. Dlaczego tak chciał, nie jest naszą rzeczą pytać (…)”.

Kalwin nauczał, że wszystko zależy jedynie od woli Boga. Kalwinista R. C. Sproul Jr. pisze: „Wszystko, co się dzieje, jest wolą Bożą (…). Bóg chciał, aby człowiek popadł w grzech (…). Bóg stworzył grzech” (Sproul Jr., tamże, 275). Inny kalwinista dodaje: „On decyduje i powoduje, że wszystko się dzieje (…). On przewidział wszystko >>zgodnie z radą swojej woli<<: ruch palca, bicie serca, śmiech dziewczyny, błąd maszynistki - nawet grzech” (Palmer, tamże). Zastanówcie się przez chwilę nad implikacjami tego, co powiedzieli ci ludzie i czego podobnie uczą rzesze innych kalwinistów, którzy się z nimi zgadzają. Czy oni naprawdę wierzą, że Bóg jest autorem każdego złego czynu ludzkości? Jeśli tak, a nie widzę, jak mogliby racjonalnie usprawiedliwić taki pogląd, to jest on największym bluźnierstwem przeciwko charakterowi Boga. Moje największe zdumienie budzi fakt, że ludzie, którzy twierdzą, że znają i kochają Boga i są wysoko cenieni w środowiskach chrześcijańskich, mogliby nawet tak myśleć, a co dopiero to głosić. Czy ich „intelektualne rozumowanie” zaślepiło ich na wyraźną i przytłaczającą liczbę Pism, które przeczą ich teologii? Nie rozumiem, dlaczego tego nie rozumieją.

To nie jest tak zwane myślenie hiper-kalwinistyczne. Predestynacja jest centralnym elementem kalwińskiej nauki o suwerenności, przedwiedzy, bezwarunkowym wyborze, zaprzeczeniu wolnej woli, nieodpartej łasce, ograniczonym zadośćuczynieniu, odrodzeniu przed wiarą i z całą pewnością o wiecznym przeznaczeniu milionów, być może miliardów dusz, które zostały przeznaczone do Jeziora Ognia, zanim czas się zaczął.

Mógłbym zapełnić każdą stronę tego biuletynu, a nawet więcej, sprzecznościami, absurdami i tragicznymi błędnymi charakterystykami naszego Boga i Zbawiciela, które generują kalwińskie wierzenia w predestynację i suwerenność. Są one straszliwą obrazą dla biblijnej prawdy i zdrowego rozsądku. Miejsce przeznaczone na ten artykuł ogranicza mnie jednak tylko do kilku. Niemniej jednak mam nadzieję, że ci, którzy nazywają siebie kalwinistami lub skłaniają się ku temu systemowi wierzeń, poważnie się nad nimi zastanowią i pomodlą.

W poszukiwaniu hiper-kalwinisty cz.2

Doszedłem do wniosku, że obrona kalwinizmu to jest głównie próba utożsamienia różnic logicznych z semantycznymi (czyli dotyczącymi znaczeń wyrazów). Innymi słowy, gdy reformowany biblista broni kalwinizmu, jego główną strategią jest kontrolowanie języka debaty, tak jakby na tym polegała racjonalna obrona reformowanej teologii. Większość z nich robi to w szczerym przekonaniu, że omawianie właściwego sposobu mówienia o teologii reformowanej jest tym samym, co omawianie racjonalnych/teologicznych zalet teologii reformowanej.

Widać to wyraźnie, gdy przyjrzymy się określeniu „hiper-kalwinizm”. Żeby było jasne, moja teza nie brzmi: „Kalwiniści są nieszczerzy, gdy odróżniają swoje poglądy od hiper-kalwinizmu”. Jestem pewien, że są szczerzy i uznaję rozróżnienie, którego dokonują.

Moja teza jest taka, że hiper-kalwinizm nie istnieje w prawdziwym świecie; w rzeczywistości go nie ma, natomiast stał się kozłem ofiarnym dla kalwinistycznych biblistów, którzy poprzez taktykę odwrócenia uwagi od istoty problemu próbują odeprzeć krytykę teologii reformowanej, nie odpowiadając na nią.

Kontynuując naszą serię artykułów na temat polowania na nieuchwytnego hiper-kalwinistę (część pierwsza była odpowiedzią na artykuł Tima Challiesa), będziemy szukać w prozie Micheala Hortona z Ligonier Ministries. *

* https://www.ligonier.org/learn/articles/reformed-theology-vs-hyper-calvinism

MICHAEL HORTON

Lubię czytać Michaela Hortona, jego teologia systematyczna jest świetna. Optymistycznie przyjmuję, że jego artykuł będzie produktywny i przynajmniej wskaże mi właściwy kierunek. Zaczyna następująco:

Często krytycy definiują teologię reformowaną nie według tego, czego faktycznie naucza, ale według tego, dokąd ich zdaniem naturalnie prowadzi jej logika. Co gorsza, niektórzy hiper-kalwiniści podążają tą samą drogą. Tak czy inaczej, „kalwinizm” jest definiowany na podstawie skrajnych poglądów, których w rzeczywistości nie uznaje za biblijne.

Horton od razu zakłada, że hiper-kalwiniści nie są kalwinistami. Formułuje problem jako debatę między kalwinizmem a nie-kalwinizmem, przy czym to on decyduje, który z nich jest który. Tymczasem pytanie brzmi: „Czy hiper-kalwinizm jest spójnym, racjonalnym kalwinizmem?”. Dla Michaela Hortona odpowiedź na brzmi „nie”, zanim jeszcze zdefiniowaliśmy hiper-kalwinizm czy znaleźliśmy kogokolwiek, kto go popiera.

Co więcej, Horton przyznaje, że argument ten dotyczy logicznych implikacji teologii reformowanej i przyznaje, że niektórzy ludzie z kręgów reformowanych stają się hiper-kalwinistami. To świetnie! Ale potem... przestaje myśleć konsekwentnie. Jego następne stwierdzenie jest wyraźnym potwierdzeniem mojej tezy roboczej, pochodzącym z akademickiego kalwinizmu:

Zarzuty stawiane teologii reformowanej, które tak naprawdę dotyczą hiper-kalwinizmu, zostały ostatecznie odparte na międzynarodowym Synodzie w Dort (1618-1619), a także w Westminsterskim Wyznaniu Wiary i Katechizmach.

Horton dosłownie odrzuca krytykę logicznych implikacji [kalwinizmu] i przerzuca ją na „hiper-kalwinizm”. „To oni są winni, a nie my”. Postaram się dokładnie pokazać, w jaki sposób Horton zrzuca tutaj winę na „nich” (czyli hiper-kalwinistów).

TO NIE MY, TO ONI

„Czy Bóg jest autorem grzechu?” - to jest pierwszy zarzut podnoszony przez krytyków kalwinizmu dotyczący jego logicznych implikacji, który Horton chce przerzucić na hiper-kalwinistów. Jego odpowiedź brzmi następująco:

Grzech i zło mają swoje źródło nie w Bogu lub stworzeniu, ale w osobistej woli i działaniu stworzeń.

Zatem przypuszczalnie istnieją hiper-kalwiniści, którzy twierdzą, że „grzech i zło mają swoje źródło w Bogu” i stąd my, nie-kalwiniści, czerpiemy pomysł, że teologia reformowana jest również winna tego zarzutu. Dr Horton w ogóle nam nie mówi, kim są ci ludzie.

Gdyby istniała zdrowa wewnętrzna debata w ramach teologii reformowanej, w której hiper-kalwiniści byliby regularnie wymieniani z nazwiska i krytykowani, wówczas moja teza zostałaby znacznie osłabiona. Będę nadal szukał oznak takiej debaty, ale jak dotąd widzę jedynie, że niezwykle popularny pastor jakim jest John Piper, może mówić takie rzeczy, jak: „skąd wiemy, że Bóg zawsze wszystko kontroluje? Moja odpowiedź jest taka, że wiemy to, ponieważ tak naucza Biblia” ** i „Bóg kieruje wszystkimi ludzkimi planami i czynami”, a mimo to Horton bagatelizuje cel naszej krytyki jako błędnie określony. Jeśli dr Horton jest tak zaniepokojony zarzutem nie-kalwinistów, że „kalwinizm czyni Boga
autorem grzechu”, to dlaczego nie odnosi się do faktycznej podstawy tej krytyki czyli wypowiedzi najpopularniejszych pastorów kalwinistycznych?

** https://www.desiringgod.org/interviews/does-god-control-all-things-all-the-time

Utrzymując cel i powód naszej krytyki we mgle, a prawdziwych winowajców pozostawiając anonimowymi, Horton używa terminu „hiper-kalwinizm” jako kozła ofiarnego, aby uniknąć racjonalnej odpowiedzi na krytykę i jej powody.

W poszukiwaniu hiper-kalwinisty cz.1

Doszedłem do wniosku, że obrona kalwinizmu to jest głównie próba utożsamienia kategorii logicznych z semantycznymi (czyli dotyczącymi znaczeń wyrazów). Innymi słowy, gdy reformowany biblista broni kalwinizmu, jego główną strategią jest kontrolowanie języka debaty, tak jakby na tym polegała racjonalna obrona reformowanej teologii. Większość z nich robi to w szczerym przekonaniu, że omawianie właściwego sposobu mówienia o teologii reformowanej jest tym samym, co omawianie racjonalnych/teologicznych zalet teologii reformowanej.

Widać to wyraźnie, gdy przyjrzymy się określeniu „hiper-kalwinizm”. Jeśli moja teza o „strategii kontrolowania języka” jest słuszna, to w ustach apologetów kalwinizmu hiper-kalwinizm będzie mglistym terminem nie umocowanym w realnym świecie. Żeby było jasne, moja teza nie polega na tym, że kalwiniści są nieszczerzy, starając się robić rozróżnienie między swoimi poglądami a hiper-kalwinizmem. Jestem pewien, że są szczerzy. Moja teza jest taka, że hiper-kalwinizm nie istnieje w realnym świecie; tak naprawdę go nie ma. Kalwiniści nie potrafią wymienić ani jednego rzeczywistego hiper-kalwinisty, nie istnieje żadne hiper-kalwinistyczne wyznanie wiary, nie ma hiper-kalwinistycznych biblistów, którzy by się w ten sposób określali i nikt nie jest pastorem żadnego kościoła w ramach samozwańczej doktryny hiper-kalwinizmu.

Podczas tej serii artykułów będę „polował” na nieuchwytnego hiper-kalwinistę, przeglądając wypowiedzi najwybitniejszych kalwinistycznych biblistów udzielających się na najbardziej znanych kalwinistycznych stronach internetowych; Autorami tych wypowiedzi będą Tim Challies, Ligonier z Michaelem Hortonem, portal Got Questions i The Gospel Coalition z Justinem Taylorem, a później Kevinem DeYoungiem. Przeglądając ich teksty, szukam jasnej definicji hiper-kalwinizmu, a także zadaję następujące pytania: Kim jest hiper-kalwinista? Kto się za takiego uważa? Kto prowadzi kościół, który określa się mianem kościoła hiper-kalwinistycznego? Kto jest szefem jakiejś organizację hiper-kalwinistycznej? Kto pisze artykuły pod przykrywką hiper-kalwinizmu?

NA POCZĄTEK TIM CHALLIES

Przeczytajcie cały artykuł na stronie Challiesa .* Zacytuję jego fragmenty, rozpoczynając rozpoczniemy naszą wędrówkę do lasu w poszukiwaniu Reformowanego Yeti.

* https://www.challies.com/articles/hyper-calvinism-a-brief-definition/

Szczerze mówiąc, dla osoby, która nie rozumie kalwinizmu, hiper-kalwinistą może być każdy kalwinista. Tak więc dzisiaj pokrótce chcę zawęzić jego dokładniejszą definicję, ponieważ termin ten wypłynął kilka razy w ostatnich tygodniach.

OK, więc hiper-kalwinista nie musi nawet być kalwinistą. Nie jestem pewien, czy to zawęża definicję, ale Tim mówi, że do tego zmierza, więc nie pozwólmy mu zwlekać.

Podczas, gdy większość kalwinistów trzyma się pięciu punktów kalwinizmu podsumowanych akronimem TULIP, są tacy, którzy sami siebie określają jako sześcio- lub siedmiopunktowi kalwiniści. Jedną z osób, która identyfikuje się jako siedmiopunktowy kalwinista, jest John Piper.

Jest nazwisko! John Piper jest siedmiopunktowym kalwinistą! Czy to oznacza, że jest hiper-kalwinistą?

Jednak nawet ktoś, kto jest skłonny rozszerzyć kalwinizm poza pięć punktów, nie jest „hiper”. Siedmiopunktowy kalwinista nie jest hiper-kalwinistą.

No dobra, trudno. To byłoby chyba zbyt proste.

Część nieporozumień związanych z tym terminem bez wątpienia wynika z użycia przedrostka „hiper”. „Hiper” nie odnosi się, jak wielu mogłoby sądzić, do entuzjazmu lub podniecenia. Jego podstawowym znaczeniem jest raczej „nadmierny lub przesadny.” (...) Tak więc hiper-kalwinista to ktoś, kto wykracza poza granice tego, czego naucza kalwinizm (a tym samym poza granice tego, czego naucza Biblia). Jest przesadny w swoim stosowaniu doktryn.


Według Tima Challiesa „hiper-kalwinizm” = przesadne stosowanie doktryn kalwinizmu.

Przejawia się to w nadmiernym podkreślaniu jednego aspektu Bożego charakteru kosztem innego. Hiper-kalwiniści podkreślają Bożą suwerenność, umniejszając Bożą miłość. Mają tendencję do przeciwstawiania Bożej suwerenności wyraźnemu biblijnemu wezwaniu do ludzkiej odpowiedzialności.


Następnie Challies odwołuje się do Phila Johnsona, który ma swoją definicję:

Historia śmierci Miguela Serweta

 "Kiedy Michał Servet zajmował się w Vienne drukiem swych ksiąg o Trójcy, pewien lyończyk mieszkający w Genewie [Wilhelm de Trie] wysłał list do pewnego swego przyjaciela, również lyończyka mieszkającego w Lyonie [Antoni Arneys], w którym to liście tak między innymi napisał: My nie sprzyjamy heretykom, a wy znosicie u siebie Michała Serveta, wielkiego heretyka, który drukuje księgi pełne błędów, a przebywa obecnie w Vienne w takim to a takim domu itd. Ci, którzy widzieli ten list, przypuszczają, biorąc pod uwagę podobieństwo stylu, że autorem jego jest Kalwin; poza tym nie był lyończyk ten na tyle wymowny, by mógł tak zręcznie listy układać; lyończyk ów stwierdził w prawdzie, że list sam napisał. Wysłany zaś został umyślnie w ten sposób (jak nam opowiedzieli ci, co sami go widzieli), aby dostał się do rąk władzy, a nawet samego kardynała Tournona. Są i tacy, którzy twierdzą, że sam Kalwin napisał bezpośrednio do kardynała list tej treści: Gdyby ci tak bardzo zależało na sprawie religii, jak to głosissz, to nie tolerowałbyś Serveta, który przebywa u was itd. Jakkolwiek rzecz się miała, po tych listach Servet został uwięziony w Vienne, a wraz z nim drukarz jego ksiązki. Potem, gdy potajemnie umknął z więzienia, przybył do Genewy i tego dnia, mianowicie w niedzielę, słuchał po śniadaniu kazania. Kiedy przed rozpoczęciem kazania siedział wraz z innymi, został rozpoznany przez jakichś ludzi, którzy niezwłocznie donieśli o tym Kalwinowi. Ten zaraz oskarżył go wobec magistratu, lub też starał się o wytoczenie oskarżenia, aby Serveta uwięziono za herezję. Magistrat odpowiedział, że w wolnym mieście nie można więzić człowieka, chyba że znalazłby się oskarżyciel, który dałby się uwięzić razem z oskarżonym itd.

Kalwin podsunął wtedy swego sługę, który zgłosił się jako oskarżyciel. Ów sługa był kiedyś kucharzem pewnego szlachcica, nazwiskiem Falezjusz, którego Kalwin tak wysoko cenił za jego religijność, że w jakimś liście bardzo go za to wychwalał. Lecz później, kiedy Falezjusz zdawał się sprzyjać pewnemu medykowi imieniem Hieronim (który był uwięziony z powodu zagadnienia predestynacji, jako że odmienny miał na tę kwestię pogląd), na publicznym zgromadzeniu osądzony został przez Kalwina jako heretyk. Tenże sam Kalwin posyła sługę, który zgłosił się jako oskarżyciel, wtedy Servet został wywołany z kazania, a kiedy wyjawił swoje imię, wtrącono go do więzienia wraz z owym sługą Kalwina, który przedstawiwszy poręczycieli, wkrótce potem został zwolniony. Serveta tak w więzieniu umieszczono, że nikt (chyba że miał wielkie wpływy) nie mógł się z nim spotykać, jeżeli nie był przyjacielem Kalwina. Po uwięzieniu Serveta wysłano posła do Vienne, aby przyniósł stamtąd wyrok wydany na Serveta przez vienneńczyków; vienneńczycy dali posłowi ten wyrok dodając przy tym, że Servet dzięki doniesieniu głównego kaznodziei genewczyków dostał się w ich ręce. Po przekazaniu tego wyroku wysłany został poseł do kościołów szwajcarskich w Bernie, Zurychu, Schaffhausen i Bazylei zabierając ze sobą książkę Serveta, oskarżenie sporządzone przez kaznodziejów genewskich i listy od magistratu genewskiego do ministrów owych kościołów i magistratów z prośbą o wydanie opinii w sprawie Serveta.

Tymczasem wysłano do Frankfurtu pewnego człowieka imieniem Tomasz, sługę Roberta Stephanusa, który przysłane na tamtejsze targi książki Serveta spalił, aby się nie rozeszły.

Poseł ów przywiózł od kaznodziejów tamtych kościołów listy, w których Servet został potępiony jako heretyk. Przeto natychmiast zwołano posiedzenie magistratu genewskiego w sprawie Serveta. Amadeusz Gorrius, dowódca milicji i pierwszy wówczas syndyk miejski, widząc, że członkowie rady skłonni są wydać wyrok śmierci na Serveta, nie chciał być obecny przy wydawaniu wyroku i oświadczył, że nie chce przykładać rąk do rozlewu krwi. To samo uczyniło kilku innych, reszta jednakże była za skazaniem, jedni na wygnanie, drudzy na dożywotnie więzienie, większość na spalenie na stosie, jeśli Servet nie chce odwoływać swych poglądów. Mówią, że także Cellarius, naczelny profesor teologii w tym mieście, nigdy nie wyraził zgody na wyrok śmierci ani w stosunku do Serveta, ani do żadnego innego heretyka. To samo opowiadają o kilku niższych ministrach tego miasta, którzy też dlatego nie byli w ogóle wezwani do wypowiedzenia swej opinii na temat Serveta. Tak więc zaprowadzono go przed trybunał i tam skazano, aby został spalony i w popiół się obrócił. Usłyszawszy ten wyrok prosił pokornie, żeby mu pozwolono zginąć od miecza, bo straszliwe męczarnie mogłyby go przywieść do zwątpienia, a przez to do zguby duszy; jeśli w czymś zgrzeszył, to zgrzeszył wskutek niewiedzy, lecz co się tyczy zamiarów i woli, to pragnął szerzyć chwałę Bożą; te prośby Serveta w sposób bardziej obszerny wyłożył magistratowi Farel. Lecz magistrat nie dał się przebłagać, przeto Serveta wołającego: "O Boże, zbaw duszę moją! O Jezus, Synu Boga wiecznego, zmiłuj się nade mną!" poprowadzono na miejsce kaźni.

Kiedy przyszli na miejsce kaźni, padł on na ziemię w gorącej modlitwie i leżał dość długo, podczas gdy Farel tak przemawiał do ludu: "Widzicie, jaką moc ma szatan, gdy weźmie kogoś w swe posiadanie; ten człowiek jest bardzo uczony i sądził może, że słusznie postępuje, lecz teraz jest w mocy szatana, co każdemu z was mogłoby się przydarzyć".

Gdy Servet wstał, Farel zachęcał go, aby coś powiedział. Ten jęcząc i wzdychając wołał: "O Boże, O Boże!" Farel zapytał go wtedy, czy nic innego nie ma do powiedzenia. Servet odpowiedział: "O czymże innym mogę mówić, jeśli nie o Bogu?" Kiedy Farel przypomniał mu, że jeśli ma żonę lub dzieci i chciałby sporządzić testament, to właśnie jest tu notariusz urzędowy, Servet nic na to nie odpowiedział.

Zaprowadzono go więc do stosu drew, były to zaś wiązki świeżego drzewa dębowego jeszcze z liśćmi z dodatkiem drew rąbanych. Posadzono Serveta na pniu, ustawionym na ziemi tak, że nogami jej dotykał. Na głowę włożono mu wieniec ze słomy bądź z liści nasycony siarką. Ciało przywiązano żelaznym łańcuchem do pala, szyję zaś grubym sznurem okręconym luźno cztero czy pięciokrotnie, książkę przytroczono do biodra. Prosił Servet kata, by go długo nie męczył. Tymczasem kat wionął przed nim ogniem, a następnie zapalił stos dokoła. Ujrzawszy ogień Servet wydał okrzyk tak okropny, że grozą przejął zebrany tłum. Niektórzy z tłumu zaczęli rzucać [na stos] całe wiązki drzewa, on zaś, krzycząc straszliwym głosem: "Jezusie, Synu wiecznego Boga, zmiłuj się nade mną!" - po półgodzinnych prawie mękach wyzionął ducha.

Niektórzy twierdzą, że Kalwin, widząc jak Serveta prowadzą na śmierć, uśmiechnął się kryjąc lekko twarz w fałdach sukni.

Cała ta sprawa wzburzyła wielu pobożnych mężów i wywołała niebywałe zgorszenie, którego - jak się zdawało - nic nigdy zatrzeć nie zdoła. Wielu bowiem zbrodni godnych nagany dopatrują się pobożni ludzie w tym wydarzeniu. Zbrodnia pierwsza polega na tym, że zgładzony został w Genewie człowiek z powodu religii - twierdzą bowiem oni, że nie należy nikogo zabijać z powodu religii. Kiedy na dowód przytaczano im werset Starego Testamentu o zabijaniu fałszywych proroków, oni cytują Nowy Testament, gdzie jest mowa o tym, że nie należy wyrywać kąkolu przed żniwami. Jeśli Kalwin mówi, że kościoły szwajcarskie zgodziły się na śmierć Serveta, oni odpowiadają, że kościoły owe nie mogły być sędziami, gdyż same były podsądnymi. Oskarżał je bowiem, a wśród nich również kościół genewski, właśnie Servet. Z kolei dziwią się, że Kalwin, aby na śmierć skazać innego człowieka, sprzysiągł się z tymi kościołami, których naukę kiedyś potępił. Albowiem w książce francuskiej "O Wieczerzy" potępia wyraźnie Zwingliego, Oecolampadiusa wraz z Lutrem i twierdzi, że oni zbłądzili. A jeśli zbłądzili w nauce o Wieczerzy, mogli także zbłądzić w dochodzeniu sądowym.

Zbrodnia druga polega na tym, że Servet zamordowany został za sprawą Kalwina; on to bowiem, aby zniszczyć swego przeciwnika, uczynił oskarżycielem swego sługę kuchennego, człowieka zupełnie nie znającego ani Serveta, ani zagadnień, które Servet roztrząsał; tego rodzaju postępowanie zaś tak bardzo - powiadają - sprzeczne jest z charakterem Chrystusa, jak ziemia daleka jest od nieba. Przyszedł Chrystus bowiem nie po to, aby gubić, lecz aby zbawiać.

Zbrodnia trzecia - że Servet zginął tak okrutną śmiercią, choć przecież pokornie prosił o miecz. To niesłychane okrucieństwo może zrodzić podejrzenie, jakoby genewczycy chcieli przypodobać się papieżowi i dowieść tym postępkiem, że nie różnią się od niego, choć w słowach go atakują.

Zbrodnia czwarta - że dla zabicia Serveta sprzysięgli się ewangelicy z papistami, co nasunęło niektórym ludziom myśl, że do tej przyjaźni pomiędzy nimi doszło w taki sam sposób jak między Piłatem a Herodem, gdy szło o śmierć Chrystusa.

Zbrodnia piąta - że księgi Serveta zostały spalone, czego (jak i innych rzeczy) chyba od papieża się nauczyli. A przecież, jeśli słuszna jest nauka Kalwina o predestynacji i o wybraniu, nie potrzebowali się lękać, aby Servet kogoś w błąd wprowadził, skoro przecie wybranych zwieść nie można. Jeśli zaś grzechy są koniecznością, i to z woli Boga, nie mógł Servet nie uczynić tego, co uczynił, nie mogli kalwiniści nie być oszukani, jeśli przeznaczone jest, aby byli oszukani, ani nie mogli być oszukani, jeśli jest, aby nie byli oszukani.

Zbrodnia szósta - że zmarły Servet został ponadto publicznie na kazaniach skazany na kary wieczyste, a uczyniono to w ten sposób, że ci, którzy słyszeli, jak Farel grzmiącym głosem ogłaszał wyrok, powiadają, że zgroza wstrząsnęła ich całym ciałem i duszą.

Zbrodnia siódma - że Kalwin pisze podobno książkę przeciwko zmarłemu już Servetowi, co znów nasuwa myśl o podobieństwie do tego postępku Judejczyków, którzy po śmierci Chrystusa prosili Piłata (nazywając Chrystusa oszustem), by straże pilnowały jego ciała. Tak też - powiadają - Kalwin obawia się nie tego, że ciało Serveta zostanie potajemnie porwane (bo Kalwin zatroszczył się pilnie, by to uniemożliwić), lecz że prochy jego przemówią. Poza tym, jeśli chciał pisać przeciw niemu, powinien był pisać za jego życia, by dać mu możność udzielenia odpowiedzi, na co nawet złoczyńcy się zezwala."

* Tekst pochodzi z książki Historia Michaelis Serveti H. Allwoerdena z 1727 r. s.138

Fragment z książki: Michał Servet, Lech Szczucki, Książka i Wiedza, Warszawa 1967


Drukuj

czwartek, 13 lipca 2023

Wolni czy bezwolni ?

Wygląda na to, że kalwinizm zyskuje na popularności i powoduje w kościołach sporo podziałów. Myślę, że to ważny temat, a nie przypominam sobie, żeby się pan kiedyś o nim wypowiadał.

Wypowiadałem się parokrotnie na łamach The Berean Call, a także w książkach Whatever Happened to Heaven? i How Close Are We? W naszym biuletynie staramy się skupiać na tym, co zniekształca Ewangelię, a nie uważam tradycyjnego kalwinizmu za fałszywą ewangelię. Co nie zmienia faktu, iż zawiera on niebiblijne nauki. Mam kilku bliskich przyjaciół kalwinistów. Spieraliśmy się o nasze poglądy, ale ponieważ każdy został przy swoim zdaniu, zaprzestaliśmy sporów.

Nie da się jednak zaprzeczyć, że istotne jest, czy wierzymy, że człowiek jest do gruntu zepsuty, czy też zachęcany przez Ducha Świętego może dokonywać dobrych wyborów duchowych i moralnych. Czy Bóg chce, aby tylko garstka zwana „wybranymi” była zbawiona, czy też chce, aby „wszyscy ludzie” byli zbawieni (1 Tm 2,4; 2 P 3,9)? Czy Chrystus umarł tylko za grzechy „wybranych”, czy też za grzechy „całego świata” (J 1,29; 1 J 2,2)? Aby przedyskutować te różnice, musimy wyeliminować kilka popularnych błędnych poglądów.

Po pierwsze, odrzucenie kalwinizmu nie musi być równoznaczne z akceptacją arminianizmu. W wieczne bezpieczeństwo chrześcijanina wierzy wielu nie-kalwinistów, którzy mają względem kalwinizmu inne wątpliwości. Po drugie, przedmiotem sporu nie jest kwestia Bożej suwerenności. Bóg jest Garncarzem, my jesteśmy gliną, i glina nie może się skarżyć na to, co Bóg z nią robi. Chodzi natomiast o to, czy Bóg w swej mocy dał człowiekowi władzę podejmowania autentycznych wyborów moralnych i duchowych, czy też człowiek jest do cna zepsuty i nie jest w stanie dokonać wyboru na rzecz Boga i dobra. 
Zgodnie z Biblią nie możemy przyjść do Boga i Chrystusa, jeśli On sam nie przyciągnie nas swoim Duchem. Jeśli jednak już nas przyciągnie, to czy autentycznie odpowiadamy na Jego głos, czy też zostajemy do tej odpowiedzi przymuszeni przez „nieodpartą łaskę”? Czy naprawdę z głębi serca miłujemy Boga (miłość jest nieodłącznie związana z prawem wyboru), czy też tylko łudzimy się, myśląc, że szczerze kochamy?

Przedmiotem sporu nie jest też sprawa zasługiwania ludzi na piekło. Wszyscy zasługujemy na piekło i Bóg miałby wszelką rację po swojej stronie, gdyby nas wszystkich na wieki do niego zesłał. Pytanie natomiast brzmi: czy Bóg chce, aby ktokolwiek szedł do piekła? Biblia mówi, że Bóg „nie chce, aby ktokolwiek zginął” i że „ogień wieczny” został przygotowany nie dla ludzi, ale „dla diabła i aniołów jego” (Mt 25,41). Tymczasem według kalwinizmu Bóg chce, aby wielu zginęło. Gdyby tego nie chciał, mógłby przecież objąć „nieodpartą łaską” wszystkich ludzi - i wszyscy poszliby do nieba. Czy taki jest Bóg ukazany w Biblii?

Adam i Ewa z pewnością nie byli zepsuci, a już na pewno nie „źli do cna”, jak to dziś twierdzi kalwinizm o człowieku. Nie zepsucie moralne skłoniło zatem Adama i Ewę do buntu i grzechu. Trudno oprzeć się pytaniu, dlaczego Bóg nie objął ich kalwińską „nieodpartą łaską” i nie uchronił w ten sposób przed dalszym grzechem, chorobą, cierpieniem itd. Można się też zastanawiać, dlaczego życie chrześcijan, którzy uwierzyli dzięki „nieodpartej łasce”, pozostawia wiele do życzenia. Czy niektórzy chrześcijanie, dajmy na to Paweł, to giganci wiary dlatego, że Bóg ich takimi uczynił, innym zaś się nie wiedzie, bo Bóg z nieznanych przyczyn nie daje im dość łaski? Jaki w takim razie byłby sens sądu przed tronem Chrystusa i po cóż byłyby nagrody dla wierzących, skoro to sam Bóg sprawia, że jedni żyją owocnie, innym zaś odmawia tej łaski, tak iż nie żyją owocnie? Czy człowiek istotnie nie jest za nic odpowiedzialny?

Błędy kalwinizmu - Charakter Boga - Jerry L. Walls

Kalwinizm, część pierwsza: "Podstawowe doktryny" [I]




Kalwinizm, część druga: "Sedno sprawy" [II]




Kalwinizm, część trzecia: "Dlaczego to jest ważne?" [III]





Kto zrozumie Ewangelię?

 Kalwiniści podkreślają, że ich teologia umocowana jest na solidnej egzegezie biblijnej: „na solidnej podstawie… Słowa Bożego.” Niektórzy ośmielają się nawet twierdzić, że „sami Apostołowie uznawali te nauki za prawdę”, a nawet że „Chrystus nauczał doktryn, które znane są jako pięć punktów Kalwinizmu”.

Jednak, jak uczy nas Biblia, nie powinniśmy przyjmować takich twierdzeń bez ich uprzedniej weryfikacji z nią samą. Każda doktryna, która mieni się biblijną, musi być skrupulatnie sprawdzona – rzecz oczywista dla każdego znawcy Słowa Bożego. Poleganie na jakimś, rzekomym biblijnym ekspercie na temat opinii innego eksperta jest kręceniem się w kółko. Nie ważne czyje poglądy zaakceptujemy, i tak pozostaniemy z tym samym: będziemy niewolnikami ludzkich poglądów. Każdy z nas powinien osobiście sprawdzać, czy wszystkie nasze poglądy są zgodne z Biblią. Pouczono mnie jednak, żebym siedział cicho, ponieważ tylko osoby ze specjalnymi kwalifikacjami są wystarczająco kompetentne, by badać, czy doktryny kalwinizmu są zgodne z Biblią. Taka idea jest jednak sprzeczna z Pismem.

Mieszkańcy miasta Berea, niebędący jeszcze chrześcijanami kiedy Paweł głosił im Ewangelię, „codziennie badali Pisma, czy tak się sprawy mają” (Dz 17:11), i za to zostali uznani za „szlachetniejszych”. Jednak czołowi kalwiniści upierają się, że kwalifikacje do badania poszczególnych doktryn biblijnych wymagają specjalnego (i najwidoczniej długiego) przygotowania. Dlaczego?

Przecież sama Biblia mówi nam, że „młodzieniec” jest w stanie zrozumieć jej nauki i tym samym „oczyścić swoją ścieżkę” (Ps 119:9). Nawet dziecko może poznać Pismo Święte dzięki nauczaniu matki i babki (2Tm 1:5, 3:15). Tymoteusz z pewnością nie był wyszkolonym teologiem. Paweł jednak uważał go za osobę kompetentną do studiowania i „dobrego rozkładania” Słowa Bożego. Jeśli potrzeba specjalnej wiedzy po to, by badać doktryny kalwinizmu, to jest to wystarczający dowód na to, że tak osobliwa teologia nie pochodzi z poprawnej egzegezy biblijnej. Z definicji, coś tak tajemniczego nie może pochodzić z Biblii, która sama o sobie twierdzi, że została napisana dla prostaczków.

Wielu moich przyjaciół, których szczerość bardzo sobie cenię, zwróciło mi uwagę na to, że pomimo tego, iż cytuję Jana Kalwina bezpośrednio z jego własnych dzieł oraz najbardziej znanych kalwinistów naszych czasów, to wciąż mogę wypaczyć kalwinizm. Nawet spędzając wiele godzin na szczegółowej dyskusji z przyjaciółmi kalwinistami, ciągle słyszałem: „Zwyczajnie nie rozumiesz kalwinizmu.” Co więc poczynić z twierdzeniem, że kalwinizm jest tą jedyną ewangelią i prawdziwym chrześcijaństwem? Czy to możliwe, że masy dojrzałych i owocnych chrześcijan ewangelikalnych nie rozumie ewangelii i chrześcijaństwa?

Przeciwnie: „Jezus przywołał ich i powiedział: Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie i nie zabraniajcie im. Do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, nie wejdzie do niego.” (Łk 18:16-17)

Czy kalwinizm pozostanie tajemnicą dla przeciętnego chrześcijanina? Jeśli tak byłoby w istocie, to byłby dodatkowy dowód na to, że kalwinizm nie jest teologią pochodząca z Pisma. Jak to możliwe, że coś tak skomplikowanego może mieć źródło w tym, nad czym każdy z nas jest zdolny rozmyślać we dnie i w nocy (Ps 1:1-2), i może być z radością przyjęte nawet przez „dziecko”? Jeśli Słowo Boże, będąc naszym niezbędnym pokarmem, ma być naszym codziennym chlebem duchowego rozwoju (Pwt 8:23), to czy kalwinizm może być biblijną ewangelią i biblijnym chrześcijaństwem, a jednocześnie być teologią tak trudną do zrozumienia dla przeciętnego chrześcijanina?

Czego suwerenny Bóg zrobić nie może?

Niniejszy artykuł został pierwotnie opublikowany 1 lutego 2001 i dostępny jest na stronie The Berean Call. Tytuł oryginalny: What a sove...