sobota, 15 lipca 2023

Dlaczego sprawa Serweta jest zasadnym argumentem przeciw kalwinizmowi

Kiedy z dumą nosiłem etykietkę „kalwinisty”,  szczerze mówiąc niewiele wiedziałem o francuskim Reformatorze Janie Kalwinie i jego własnych pismach. Ta etykietka była po prostu  skrótowym przedstawieniem moich poglądów soteriologicznych. Kiedy nie- kalwiniści  wspominali o Michale Serwecie [właściwie Miguel Servet, 1511-1553] - pewnym człowieku  zabitym pod rządami Kalwina w Genewie za brak zgody w kwestiach doktrynalnych - po prostu ich lekceważyłem. Uznawałem, że unikają argumentów biblijnych na rzecz ataków ad hominem na dawnego, martwego teologa, który miał niewiele wspólnego z właściwymi doktrynami.

Podejrzewam, że wielu współczesnych kalwinistów tak właśnie traktuje ten problem.
Mogą oni przyjąć lub odrzucić etykietkę „kalwinista”, a może nawet woleliby zmienić ją
na rzecz określeń takich jak „reformowany” lub zwolennik systematyki „TULIP”, „suwerennego wybrania” lub „doktryn łaski”. Zazwyczaj kalwiniści postrzegają personalne  argumenty na temat okrutnego traktowania dysydentów przez Jana Kalwina jako odwracanie uwagi od biblijnych doktryn, które są dla nich istotne.

Szczerze mówiąc, kalwiniści mają tutaj rację. Jeśli nie-kalwinista nie jest skłonny w pełni zbadać biblijnych doktryn soteriologicznych proponowanych przez kalwinistę, to tak naprawdę nie ma podstaw do uderzania w twórcę tej teologii systematycznej. Fakt, że Jan Kalwin traktował innowierców w grzeszny sposób, nie dowodzi, że soteriologia kalwinistyczna jest błędna.

(Swoją drogą, Jan Kalwin uważał torturowanie i zabijanie wyznawców fałszywych doktryn za uzasadnione. Jest to udokumentowany fakt. Dokumentacja znajduje się pod TYM LINKIEM) *1

Jednakże, jeśli kalwinista wkracza na arenę w obronie działań Jana Kalwina, wówczas nie-kalwinista ma pełne prawo do przedstawienia tych zarzutów w całej pełni i poddania ich pod rozwagę. Na przykład, widziałem wielu kalwinistycznych biblistów argumentujących, że Jan Kalwin „żył w innych czasach” i musimy zrozumieć, że „był dzieckiem swojej epoki", ponieważ „ten rodzaj surowego traktowania był powszechnym przekonaniem i praktyką chrześcijan w  XVI wieku”.

W rzeczywistości było to powszechne przekonanie i praktyka Reformatorów kalwinistycznych z XVI wieku, a nie reformatorów chrześcijańskich w ogóle. Innymi słowy, surowe traktowanie  osób o innych poglądach było bardziej powszechne wśród tych, którzy uznawali systematykę TULIP.

Balthazar Hubmaier i większość anabaptystów ery Reformacji nauczali, że nawet ateistom (a cóż dopiero chrześcijanom o odmiennych przekonaniach doktrynalnych) należy okazywać łaskę, ponieważ Bóg okazał ją nam.

Ponadto argumentacja, że po prostu tak wtedy było, ignoruje samych oponentów Kalwina. Na przykład, jak dowiadujemy się z linku cytowanego powyżej:

* W latach 1542-1564 miało miejsce 76 banicji. Całkowita populacja Genewy wynosiła wówczas 20 000 mieszkańców. *2

* Pasierbica i zięć Kalwina znaleźli się wśród skazanych za cudzołóstwo i straconych.

* W Genewie religia i moralność nie pokrywały się ze sobą całkowicie. Dostępna dokumentacja Konsystorza [zgromadzenia – przyp. tłum.] z tego okresu ujawnia wysoki odsetek nieślubnych dzieci, porzuconych niemowląt, przymusowych małżeństw i wyroków śmierci.

* W jednym przypadku dziecko zostało ścięte za podniesienie ręki na rodziców. (zgodnie ze starotestamentowym prawem Mojżeszowym Kalwin uważał, że kara śmierci i egzekucja zbuntowanych dzieci oraz cudzołożników jest biblijna).

* W okresie 17 lat, kiedy Kalwin rządził w Genewie, w mieście odnotowano 139 egzekucji.


Sabastian Castellio, przyjaciel Kalwina, który wzywał go do pokuty za nietolerancję,  wygłosił szokującą uwagę:

„Gdyby sam Chrystus przybył do Genewy, zostałby ukrzyżowany. Genewa nie jest bowiem miejscem chrześcijańskiej wolności. Rządzi nią nowy papież [Jan Kalwin], ale taki, który pali ludzi żywcem, podczas gdy papież w Rzymie najpierw ich dusi”.

Castellio poczynił również następujące spostrzeżenie:

„Czy możemy sobie wyobrazić Chrystusa nakazującego spalenie człowieka żywcem za popieranie chrztu dorosłych? Prawa Mojżeszowe wzywające do śmierci heretyka zostały zastąpione przez prawo Chrystusa, które jest pełne miłosierdzia, a nie despotyzmu i terroru”.

Zwingli, Luter i Kalwin poszli za tyrańskimi praktykami zepsutego kościoła katolickiego, popierając stosowanie ustanowionych przez państwo tortur i kary śmierci wobec teologicznych dysydentów. Czy doktryny soteriologiczne Reformatorów mogły mieć wpływ na ich poglądy w takich kwestiach, jak okazywanie łaski i cierpliwości swoim wrogom?

Jest to zasadne pytanie, biorąc pod uwagę powszechny zarzut w stosunku do kalwinistów o surowe traktowanie innych - nawet w dzisiejszych czasach. John Piper, jeden z czołowych współczesnych orędowników kalwinizmu, dostrzegł ten problem, gdy zadano mu pytanie, dlaczego kalwiniści są tacy negatywni.

Kocham doktryny łaski z całego serca i uważam, że one burzą dumę, upokarzają i rodzą miłość. Myślę jednak, że dla niektórych ludzi są one atrakcyjne w dużej mierze z powodu intelektualnego rygoru. Jest to bardzo spójny system doktrynalny, który przyciąga pewne rodzaje umysłów. A takie umysły mają tendencję do kłótliwości.

Zatem intelektualna atrakcyjność systemu kalwinistycznego przyciąga określony typ intelektualistów, który zazwyczaj nie jest najbardziej ciepły, milutki i czuły. Ten typ osobowości ma niebezpieczne skłonności do przejawiania wrogości, szorstkości, gwałtowności, nieczułości czy [zimnego] intelektualizmu.

Po prostu to przyznaję. To smutne i straszne, że tak się dzieje. Myślę, że niektóre z tych osób nie są nawet chrześcijanami. Można przyjąć jakiś system teologiczny, a mimo to nie narodzić się na nowo.
*3

Czy soteriologiczne przekonanie, że Bóg postanawia przed założeniem świata skutecznie zbawić niektórych, a resztę potępić, może wpływać na to, jak traktujesz innych? Gdybyś szczerze wierzył, że Bóg kocha wszystkich swoich wrogów i autentycznie pragnie, aby każdy z nich przyszedł do pokuty, to czy nie byłbyś bardziej skłonny do okazywania cierpliwości i łaski wszystkim swoim nieprzyjaciołom? Taki wniosek wydaje się bardzo rozsądny.

Ponadto, czy zaprzeczanie koncepcji libertariańskiej wolnej woli wpływa na traktowanie innych? Istnieją świeckie badania, które wskazują, że uznawanie wolnej woli ma pozytywny wpływ na to, jak traktujemy innych ludzi.

W 2008 roku naukowcy z Uniwersytetu Minnesota i Uniwersytetu British Columbia przeprowadzili eksperymenty wykazujące związek między wiarą w determinizm a niemoralnym zachowaniem. Stwierdzili oni, że studenci, którzy przed przystąpieniem do testu mieli styczność z deterministyczną literaturą, byli bardziej skłonni do oszukiwania na teście niż studenci, którzy nie mieli styczności z literaturą popierającą determinizm. Naukowcy doszli do wniosku, że ci, którzy zaprzeczają wolnej woli, są bardziej skłonni uważać, że ich wysiłki na rzecz moralnych zachowań są daremne, a zatem są mniej skłonni do ich podejmowania.

Ponadto badanie przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu stanowego Florydy i Uniwersytetu Kentucky wykazało, że uczestnicy wystawieni na wpływ deterministycznej literatury byli bardziej skłonni do agresywnych zachowań i mniej pomocni w stosunku do innych. Nawet determinista Michael Gazzaniga przyznał: „Wygląda na to, że nie tylko wierzymy w kontrolowanie własnych działań, ale że taka wiara wszystkim wychodzi na dobre”. Istnienie wolnej woli jest powszechną właściwością naszego doświadczenia, a kiedy zaprzeczamy, że mamy tego rodzaju wolność do działania, konsekwencje tego są szkodliwe. 
*4


Kalwinistyczny teolog i prezydent Seminarium Teologicznego Południowych Baptystów dr  Albert Mohler odniósł się nawet do tego trendu w swoim podcaście zatytułowanym „The  Briefing”. *5  Argumentując przeciwko naturalistycznemu determinizmowi Mohler stwierdza:

Obalenie [idei] moralnej odpowiedzialności jest jednym z najbardziej znaczących projektów badawczo-rozwojowych ostatnich dziesięcioleci. Chociaż pierwotnie próby te miały charakter filozoficzny, to nowe wysiłki podjęli badacze w dziedzinach biologii i psychologii. Różni teoretycy argumentowali, że nasze decyzje i działania są zdeterminowane przez genetykę, czynniki środowiskowe lub inne czynniki. Niedawno periodyk popularnonaukowy Scientific American *6 opublikował raport z badania łączącego determinizm i  odpowiedzialność moralną.

Różnorodne teorie deterministyczne postulują, że nasze wybory i decyzje nie są aktem woli, ale po prostu nieuniknionym efektem czynników pozostających poza naszą kontrolą. Jak wyjaśnia Scientific American, determiniści twierdzą, że „wszystko, co się dzieje, jest zdeterminowane przez to, co wydarzyło się wcześniej - nasze działania są nieuniknioną konsekwencją zdarzeń, które do nich prowadzą”.

Innymi słowy, wolna wola nie istnieje. Rozumiana w tym sensie, wolna wola oznacza autentyczny wybór moralny i działanie. Wybieramy konkretne działanie zamiast innego, a następnie musimy wziąć odpowiedzialność za ten wybór.

Ten związek między moralnym wyborem a moralną odpowiedzialnością jest dla ludzi w zasadzie instynktowny. W rzeczywistości jest to podstawa naszego pojmowania człowieczeństwa. Jesteśmy odpowiedzialni przed sobą nawzajem za nasze działania i wybory. Ale jeśli wszelkie nasze wybory są iluzoryczne, a wszystko jest jedynie „nieuniknioną konsekwencją” czegoś poza naszą kontrolą, to odpowiedzialność moralna jest jedynie złudzeniem. Scientific American donosi o pewnym badaniu *7 przeprowadzonym  przez psychologów Kathleen Vohs i Jonathana Schoolera. Psychologowie odkryli, że osoby, którym powiedziano, że ich wybory moralne są zdeterminowane, a nie wolne, były również bardziej skłonne do oszukiwania na egzaminie eksperymentalnym.


Nie mam pojęcia, w jaki sposób Molher unika tego samego zarzutu wobec teistycznego determinizmu w postaci kalwinistycznego kompatybilizmu *8 . W końcu „nieunikniona konsekwencja czegoś poza naszą kontrolą”, która prowadzi do „złudzenia moralnej odpowiedzialności”, jest tym samym problemem dla teistycznych deterministów, co dla deterministów naturalistycznych, jeśli chodzi o praktyczne implikacje ludzkich zachowań. To, czy ktoś wierzy, że nasze wybory są zdeterminowane przez „matkę naturę”, czy przez rzeczywistą boską istotę, nie zmieniłoby ich nieuchronności i wynikającego z niej złudzenia indywidualnej odpowiedzialności za te wybory.

Soteriologia wpływa na zachowanie

Argument polega na tym, że przyjęta soteriologia faktycznie wpływa na nasze zachowanie. Dlatego też wskazywanie na złe zachowanie osób, które w historii przyjmowały konkretny punkt widzenia w kwestiach soteriologicznych jako na dowód, że ten punkt widzenia jako taki  przekłada się na złe traktowanie innych, jest uzasadnione.

Jak stwierdził sam Mohler, odpierając determinizm naturalistyczny: „Jeśli nie jesteśmy odpowiedzialni za nasze czyny, to dlaczego ludzie mieliby postępować właściwie? Najbardziej bezpośrednim rezultatem takiego myślenia jest obalenie [idei] moralnej odpowiedzialności”.

Podobnie, jeśli w świetle kalwinistycznego światopoglądu potępieniec nie jest odpowiedzialny za odrzucenie Chrystusa, skoro wybór ten został nieuchronnie zdeterminowany przez kogoś innego niż moralny podmiot dokonujący wyboru, to podstawowym bezpośrednim skutkiem takiego myślenia jest usunięcie moralnej odpowiedzialności za odrzucenie Chrystusa.

Co więcej, jeśli Jan Kalwin nie jest odpowiedzialny za swoje działania wobec odszczepieńców, ponieważ nie mógł postąpić inaczej niż postąpił, to dlaczego jego zwolennicy mieliby postępować słusznie, gdyby Bóg postanowił inaczej? Moralna odpowiedzialność Kalwina jest kwestionowana z powodu tej samej nieuchronności w determinizmie kompatybilistycznym, co w determinizmie naturalistycznym, z jednym wyjątkiem: według doktryny kalwinistycznej, złe traktowanie innych przez Jana Kalwina było zdeterminowane przez Boga, a nie przez matkę naturę.

Jak różne byłyby wyniki tego samego testu, gdyby go przeprowadzić go wśród deterministów naturalistycznych i deterministów teistycznych - biorąc pod uwagę, że obaj potwierdzają nieuchronność ludzkich wyborów jako zdeterminowanych przez kogoś/coś innego niż wolny podmiot moralny? W jaki sposób pierwsi lub drudzy z nich bardziej lub mniej osłabiają koncepcję odpowiedzialności moralnej?

Jesteśmy kompatybilistami, a nie teistycznymi fatalistami!

Interesujące jest dla mnie to, że próbując się bronić przed zarzutem „teistycznego fatalizmu”, kalwinista często argumentuje, iż „Bóg ustanawia nie tylko cel, ale również środki” - tak jakby teistyczny fatalista w jakikolwiek sposób temu zaprzeczał. *9

Argument ten nie odpiera zarzutu teistycznego fatalizmu, ale wręcz go potwierdza. Czym bowiem jest teistyczny fatalizm, jeśli nie Bożym ustanowieniem nie tylko celów, ale każdego pragnienia, myśli i działania (czyli „środków”), które prowadzą do spełnienia tych celów?

W jaki sposób zdaniem kalwinistów to zastrzeżenie pomaga im odciąć się od teistycznego fatalizmu? Wiara w to, że Bóg nieodmiennie sprawia każdy najdrobniejszy szczegół zarówno celów, jak określonych środków prowadzących do ich spełnienia, stanowi sedno teistycznego fatalizmu.

Czy istnieją jacyś teistyczni fataliści twierdzący, że „Bóg nie determinuje środków”, których kalwiniści skrupulatnie poprawiają, mówiąc: „Nie, nie, nie, Bóg kontroluje również środki”? Oczywiście, że nie. Oba systemy myślenia wyraźnie potwierdzają Bożą przyczynę wszystkich rzeczy, w tym celów i odpowiednich środków.

Zatem co kalwinista chce osiągnąć, wskazując na przekonanie, które kalwiniści podzielają z teistycznymi fatalistami?

Wydaje mi się, że jedyną prawdziwą różnicą między teistycznym fatalistą a kompatybilistycznym kalwinistą jest to, że ten drugi odmawia zaakceptowania praktycznych implikacji swoich własnych twierdzeń, aby pozostać w zgodzie z jasnym nauczaniem Biblii.

Zarówno w teistycznym fatalizmie, jak i w kalwinizmie, jeśli Bóg suwerennie zarządzi, że mam iść świadczyć mojemu bliźniemu, to da mi skuteczne wewnętrzne pragnienie, abym świadczył mojemu bliźniemu. Jeśli mój bliźni jest jednym z Jego wybranych, a Bóg nieodmiennie wybrał mnie, abym był środkiem, dzięki któremu mój bliźni przyjdzie do Chrystusa, to logicznie rzecz biorąc, powinienem wierzyć, że Bóg da mi skuteczne wewnętrzne pragnienie i możliwość realizacji Jego z góry ustalonego planu (tj. „Bóg ustanowi środki”). Jeśli to skuteczne pragnienie nigdy nie nadejdzie, to dlaczego nie mógłbym słusznie dojść do wniosku, że ostatecznie nie było Bożym z góry postanowionym planem, abym był środkiem, dzięki któremu mój bliźni przyjdzie do Chrystusa?

Jedynym logicznym argumentem, jakim kompatybilistyczny kalwinista mógłby odpowiedzieć na ten zarzut, jest: „To prawda, ale nie możesz myśleć w ten sposób!”. Innymi słowy, kompatybilista musi ignorować prawdziwe twierdzenia swojego własnego systemu, aby sensownie postępować w życiu. Jego rzeczywiste przekonania są nie do utrzymania i muszą zostać zignorowane, aby mógł pozostać w zgodzie z biblijnym nakazem misyjnym.

Nie ma różnicy między faktycznymi twierdzeniami kalwinisty i teistycznego fatalisty. Jedyna różnica polega na tym, w jaki sposób dana osoba decyduje się działać w reakcji na powszechnie panujące przekonanie o teistycznym determinizmie. I w tym tkwi problem dla kalwinisty, ponieważ ten wybór jest tak samo nieodmiennie zdeterminowany przez Boga, jak decyzja Jego wybranych, by uwierzyć.

Zauważyliście to? W ramach systemu kalwinistycznego Bóg nieodmiennie wyznacza tych, którzy przyjmą pogląd, że „Bóg nie tylko wyznacza cel, ale także środki”. I to On decyduje, czy wierzący odpowie aktywnością ewangelizacyjną, czy też biernością. Innymi słowy, Bóg decyduje, czy wyznawca teistycznego determinizmu stanie się jakimś „hiper-kalwinistą”, który odmawia aktywnego uczestnictwa w ewangelizacji, czy też produktywnym, posłusznym  kalwinistą. Bóg decyduje również o tym, czy kalwinista będzie traktował niewierzących z cierpliwością i miłością, jak William Carey, czy z nienawiścią i pogardą, jak Jan Kalwin.

Kalwiniści są znani z twierdzenia: „Bóg postanowił, żeby Jego wybrani zostali zbawieni  poprzez głoszenie ewangelii”. Ale czy w związku z tym nie byliby skłonni stwierdzić konsekwentnie, co następuje: „Bóg przeznaczył zbawionych do głoszenia ewangelii, gdy ją głoszą, i przeznaczył ich do niegłoszenia jej, gdy pozostają bierni w swym nieposłuszeństwie”?W końcu kalwiniści twierdzą, że Bóg jest sprawcą wszystkiego, co się dzieje, a to obejmowałoby również bierność świętych, prawda? Pomyślcie o tym. Jeśli jakiś konkretny kalwinista  postanawia być nieposłuszny Bogu i nie głosić Ewangelii, mimo że Duch Święty go do tego nakłania, to kto tak naprawdę jest odpowiedzialny za jego nieposłuszeństwo?

Czyżby Bóg, z jakiegoś nieznanego powodu, nie udzielił swemu posłańcowi wystarczającej łaski, by skłonić jego wolę do głoszenia prawdy mimo jasnego nakazu misyjnego? Czy może ów posłaniec okazał nieposłuszeństwo z własnej, libertariańskiej wolnej woli? Jaki jest efekt tego nieposłuszeństwa? Gdyby konkretny kalwinista nie zastosował się do Bożego nakazu ewangelizacji, to czy w związku z tym wbrew uprzedniemu postanowieniu Boga mniej wybranych uwierzyłoby w Ewangelię? Oczywiście, że nie. Dlaczego? Ponieważ Bóg postanowił nieposłuszeństwo tego kalwinisty na takim samym samym poziomie „suwerennej kontroli”, jak w przypadku posłuszeństwa innego kalwinisty.

Widzicie, kalwinista może argumentować, że ewangelizacja ogólnie jest konieczna do zbawienia ogółu wybranych, ale logicznie rzecz biorąc, wasza indywidualna odpowiedzialność za ewangelizację jakiejkolwiek konkretnej wybranej osoby nie jest konieczna do jej zbawienia. W końcu jeśli nie zostałeś przeznaczony do głoszenia Ewangelii temu wybranemu, to ktoś inny został do tego przeznaczony - w przeciwnym razie ta osoba nie byłaby wybrana.

Zgoda - ktoś (ale niekoniecznie ty) musi głosić ewangelię wybranym, żeby zostali zbawieni. Jeśli Bóg postanowił, żebyś to był ty, to da ci skuteczne pragnienie, żeby to czynić. Jeśli powstrzymujesz się od tego, możesz słusznie dojść do wniosku, że nie miałeś być środkiem do zbawienia konkretnej osoby. Masz doskonałą wymówkę dla swojej bezczynności i nieposłuszeństwa Bożemu przykazaniu: „Bóg nieodmiennie ustanowił środki, albo w tym przypadku mój brak uczestnictwa w tych środkach”.

Tak więc następnym razem, gdy kalwinista stwierdzi, że „Bóg zarządza zarówno celami, jak i środkami”, to po prostu pamiętaj, że taki argument nie odpiera zarzutu teistycznego fatalizmu, ale właściwie nawet go umacnia. Tak naprawdę ich system logicznie potwierdza, że bierne nieposłuszeństwo wierzącego jest tak samo zgodne z ustalonym przez Boga planem, jak aktywne posłuszeństwo innego wierzącego. Zatem, jeśli jakiś kalwinista przechodzi w tak zwany tryb „hiper” czyli w ogóle nie chce ewangelizować, to zachowuje się tak w wyniku Bożego dekretu. Analogicznie, jeśli jakiś kalwinista zaczyna ewangelizować aktywnie, również czyni to na mocy Bożego postanowienia (bo „Bóg ustanawia środki”). Konsekwentny kalwinistyczny teolog nie może obejść tego logicznego faktu, bez względu na to, ile teologicznej retoryki zastosuje, aby udobruchać swoich przeciwników. Najlepsze, co mogą zrobić, to powiedzieć: „Po prostu nie myśl o tym w ten sposób”, co w istocie oznacza: „Zachowuj się tak, jakby to, w co wierzymy, nie było prawdą”.

A ja na to mówię: „AMEN!”.

Źródło:
https://soteriology101.com/2016/07/25/why-servetus-is-a-valid-argument-against-calvinism/

Tłumaczenie: Krzysztof Dubis

Przypisy:

1 https://www.patheos.com/blogs/frankviola/shockingbeliefsofjohncalvin/
3 https://www.desiringgod.org/interviews/why-are-calvinists-so-negative
4 https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/18181791/
5 https://albertmohler.com/2016/06/03/briefing-06-03-16
6 https://www.scientificamerican.com/
7 https://www.scientificamerican.com/article/free-will-vs-programmed-brain/
8 Kompatybiliści definiują wolną wolę jako wolność działania zgodnie ze zdeterminowanymi wewnętrznie motywami, bez arbitralnych przeszkód ze strony innych osób czy instytucji (przyp. tłum).9 https://soteriology101.com/2015/12/12/is-calvinism-theistic-fatalism/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czego suwerenny Bóg zrobić nie może?

Niniejszy artykuł został pierwotnie opublikowany 1 lutego 2001 i dostępny jest na stronie The Berean Call. Tytuł oryginalny: What a sove...